Taki tam refleksyjny wpis w temacie listopada.

Listopad, liść opadł. Nie tylko liść, ale wszystkie kończyny opadają od wszechogarniającej depresji, szaroburego tła, drzew gołych jak patyki. Rano ciemno, po południu ciemno. No dramat.

Taki dramat, że okrzyknęłam już dawno listopad najbardziej depresyjnym miesiącem w roku. Dla mnie oczywiście, bo dla wszystkich amerykańskich i innych badaczy to jest styczeń, ze swoim Blue Monday (o czym już wspomniałam dziś na FB). Styczeń natomiast ma w sobie efekt świeżości, tego nowego ja, które człowiek sobie buduje w głowie z małych klocków samych zalet, marzeń i swoich postanowień, więc nie jest depresją tylko nadzieją. Wiadomo, klocuszki z miesiąca na miesiąc tracą siłę i powoli odpadają by swój kulminacyjny moment osiągnąć w listopadzie. Coś tam zostaje jeszcze, szkielet jakiś, ale listopad ten szkielet nawet zajeżdża.

Ale. Nie tym razem. Nie dam się. Wymyśliłam sobie sposób. Działać, nie dać się chandrze. Wiem, że jest idealny, bo praktykuję go od kilku miesięcy. Nie ma narzekania, jest działanie. Robię wszystko żeby tylko nie stanąć w miejscu i nie dopuszczam do siebie myśli, że ” nie chce mi się”, ” jestem zmęczona”, „wszystko jest do dupy”, „zrobiłabym to, ale później” (później nie nadchodzi). Tak, wiem, że tu pojawią się pytające głosy „gdzie miejsce na odpoczynek?”. A ja odpoczywam – chodząc, ćwicząc, pisząc, czytając… Moja głowa i ciało musi być zajęte! No taki typ.

Póki co – taka refleksja, zobaczymy za miesiąc ile strzępów z optymizmu zostanie.

Zapraszam też niedługo na obiecany wpis o infografice, bo się tworzy, natomiast w takim dniu jak dziś, to przemyślenia są raczej bardziej potrzebne niż porady. Niestety cały ranek chodził mi po głowie rosół. Bo go gotowałam, a nie lubię rosołu i robię go średnio raz do roku. Więc cieszcie się, że nie ma wpisu o rosole. Bo ja nie rozumiem tego fenomenu, a najgorsze jest to, że go zbadali i z tych badań wyszło, że jest zdrowy. A ja wciąż go nie lubię.

The end.

(fot. ja, na zdjęciu jeszcze październik)

Podziel się tym wpisem:

Mariola Kondek

Mała Czarna

Lorem ipsum dolor samet. Lorem ipsum dolor samet. Lorem ipsum dolor samet. Lorem ipsum dolor samet. Lorem ipsum dolor samet. Lorem ipsum dolor samet. Lorem ipsum dolor samet. Lorem ipsum dolor samet. Lorem ipsum dolor samet. Lorem ipsum dolor samet. Lorem ipsum dolor samet. Lorem ipsum dolor samet. Lorem ipsum dolor samet. Lorem ipsum dolor samet. Lorem ipsum dolor samet. Lorem ipsum dolor samet. Lorem ipsum dolor samet. Lorem ipsum dolor samet.

Hej, hej! To również może Cię zainteresować: